Od kilku lat coraz głośniej o detoksie, zasadowej wodzie, odkwaszaniu organizmu i innych, magicznych wręcz sposobach na bycie zdrowszym, szczuplejszym i piękniejszym.
Trend ten nie mógł oczywiście ominąć jednej z głównych dziedzin zdrowia i wellness, czyli kosmetyków.
I choć ograniczenie działania wolnych rodników czy smogu jest czymś możliwym do osiągnięcia (choć nie każdy produkt, który obiecuje takie działanie ma do tego podstawy), to z medycznego punktu widzenia, jedyny detoks jaki możemy przejść nie będzie smoothie z jarmużu i jabłek, a koktajlem leków na oddziale toksykologii lub dializą.
W przypadku kosmetyków zwracanie uwagi na składy pozwoli nam uniknąć nabierania się na marketingowe sztuczki. Gorzej sprawa wygląda z tabletkami, herbatkami i innymi środkami, po które sięgają osoby chcące zadbać o wygląd i zdrowie.
Jeśli krem zawiera stabilną formę witaminy C, to wiemy, że zadziała jako antyoksydant.
Niestety większość pseudoaptecznych specyfików bez recepty nie ma obowiązku podawania składu. A bez znajomości składu ciężko ocenić skuteczność.
Jedno jest pewne – detoks oparty na jedzeniu i suplementach to bullshit.
Ludzki organizm, ten wspaniały efekt tysiącleci ewolucji, jest całkiem dobrze przystosowany do radzenia sobie z większością niekorzystnych składników.
Nasze nerki, wątroba i setki zachodzących nie tylko w nich procesów pilnują, żeby wszystko działało sprawnie, oczyszczało się i wyrównywało.
Wiecie czego najszybciej pozbawią was modne diety, wyjazdy oczyszczające i alkaliczne wody? Pieniędzy 😉
Faktem jest, że takie substancje jak na przykład metale ciężkie obciążają nasz organizm
i kumulują się w nim. Jeśli jednak dojdzie do zatrucia toksycznymi substancjami, to jedyne co może nas uratować to lekarze stosujący opartą na nauce medycynę.
Pomyślcie, jeśli wasze dziecko wypiłoby Domestos, to dzwoniłybyście na 112 czy podały aktywny węgiel i wodę z cytryną? Wybór jest oczywisty.
Ta sama sytuacja tyczy się „odkwaszania” organizmu.
Różne organy i płyny ustrojowe ukryte w ludzkim ciele mają różne pH. Żołądek wydziela kwas, żeby aktywować trawienie, ale jeśli wszystko działa ok, to nasza krew ma odczyn pomiędzy 7,35 a 7,45.
I może się on zmienić na skutek różnych chorób czy zaburzeń.
Zgadnijcie, co jeśli uderzy w nas kwasica albo zasadowica? Czy wyleczymy ją wodą albo surowymi owocami?
Nie. I tu muszą wejść, cali na biało, lekarze i pielęgniarki. Zmiana pH krwi nie jest bowiem czymś co minimalnie pogorszy nam samopoczucie albo zwiększy wagę, a stanem zagrożenia życia.
Niektórzy sprawdzają też pH moczu, jednak i to jest słabo ocenione jako wskaźnik zasadowości organizmu. Zbyt wysokie pH zwiększa ryzyko infekcji bakteryjnych, a nie jest to nic przyjemnego.
Zdrowa, zbilansowana dieta oparta na zaleceniach lekarzy (takich z tytułem i szacunkiem w naukowych kręgach, nie takich samozwańczych „specjalistów”) to podstawa dobrego samopoczucia i prawidłowego metabolizmu.
W związku z tym, wiele z zaleceń odnośnie detoksu i odkwaszania ma sens.
Niestety wiele porad jest zbyt radykalnych czy zupełnie szalonych, dlatego nie nabierajcie się na zbyt pięknie brzmiące obietnice.
I to samo tyczy się kosmetyków. Witamina C rozjaśni minimalnie skórę, a także ochroni ją przed działaniem niektórych czynników zewnętrznych, ale nie usunie ołowiu, który wchłaniamy ze smogu.
Więc jak to zwykle mówi moja mama, wszystko bez przesady 😉
źródła:
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2014/dec/05/detox-myth-health-diet-science-ignorance
https://www.health.harvard.edu/staying-healthy/the-dubious-practice-of-detox
https://zdrowie.pap.pl/wywiad/dieta/dieta-oczyszczajaca-z-toksyn-czy-istnieje
https://www.forbes.pl/life/detoks-toksyczny-mit/x7sbjg9
https://businessinsider.com.pl/lifestyle/jedzenie/detoks-czyli-oczyszczenie-organizmu-nie-jest-zdrowe/w2hdxxy
https://ncez.pl/abc-zywienia-/fakty-i-mity/zakwaszenie-organizmu—prawda-czy-mit-